Wojny w XXI wieku to głównie konflikty wewnętrzne (wojny domowe) i konflikty asymetryczne (regularna armia kontra partyzantka). W tych warunkach sytuacja ludności jest jeszcze gorsza niż w „klasycznych” działaniach zbrojnych. Choć większość nas jest tego świadoma, to jednak suche liczby w mediach nie oddają grozy sytuacji. Zwłaszcza że mało kto w Europie (poza Bałkanami) widział wojnę i jej skutki na własne oczy.
Osobami, które takich doświadczeń mają aż nadto, są wolontariusze, którzy w ramach organizacji międzynarodowych jeżdżą w te gorące strefy. Część z nich to ratownicy specjalizujący się w katastrofach naturalnych, część po prostu dostarcza i dystrybuuje pomoc humanitarną, ale jest też spora grupa lekarzy i personelu medycznego, którzy z poświęceniem niosą pomoc poszkodowanym cywilom.
David Nott znany jest z tego, że jedzie tam, gdzie najbardziej gorąco. Brytyjskie media ochrzciły tego walijskiego lekarza mianem „Indiany Jonesa chirurgii”. „Lekarz wojenny” to zapis jego przeżyć na kilku ciężkich placówkach, choć najistotniejsza część poświęcona jest pracy Notta w Aleppo, stolicy Syrii, podczas trwającej tam od dekady wojny domowej.
Nie spodziewajcie się autobiografii. Autor dość pobieżnie przedstawia swoje dzieciństwo, pierwsze przygody z medycyną i lotnictwem (ma ważną licencję pilota i instruktora lotniczego), a potem przechodzi do pierwszych misji – Bałkanów, Afganistanu jeszcze w latach 90-tych i Sierra Leone.
To co może być dość zaskakujące, to relatywnie szczegółowe opisy poszczególnych przypadków, z którymi zetknął się autor. Oczywiście nie na poziomie podręcznika dla studentów medycyny. Jednak czytelnik mógłby oczekiwać głębszego wejścia w problematykę katastrof humanitarnych, logistyki medycyny w trudnych warunkach czy opisu osobistych doznań.
To wszystko tam oczywiście jest, ale Nott sporo miejsca poświęca opisom zabiegów. Poczesne miejsce zajmują wśród nich cesarskie cięcia, co może dziwić, ale według autora to jedna z najpotrzebniejszych umiejętności medyka chcącego jechać w strefy wojen lub katastrof. Wszystkie opisy są bardzo przystępne i zrozumiałe dla osoby bez wykształcenia medycznego. Ogromne brawa należą się również tłumaczce, Dominice Braithwaite, która zgrabnie przełożyła fachowe terminy na nasz język.
Te szczegółowe opisy drastycznych przypadków mogą nie nadawać się dla osób o słabych nerwach. Ale dzięki temu autor przekazuje nam grozę stref konfliktu w sposób, który działa na wyobraźnię. To już nie są liczby w mediach. To konkretne kobiety, którym snajperzy zabijają nienarodzone dzieci. To konkretne dzieci, które tracą rodziców. To konkretni młodzi ludzie, którzy tracą kończyny, co często skazuje ich na wegetację w biedzie przez resztę życia.
Nott przyznaje, że jest uzależniony od adrenaliny, a ciężkie przeżycia w trudnych miejscach spowodowały u niego poważne problemy psychologiczne. Na pewno miał też inne problemy zdrowotne, zwłaszcza że podczas misji w Syrii miał już niemal 60 lat, jednak o tych aspektach milczy.
Nieco irytująca jest arogancja autora. Choć wielokrotnie zapewnia, że skromność jest kluczową cechą dobrego lekarza na takich misjach, nie widać tego na kartach książki. Jego brawura nie graniczy z lekkomyślnością. Ona tę granicę przekracza, co gorsza narażając przy tym współpracowników. Poczesne miejsce w książce zajmuje również opis działań lekarza na rzecz ewakuacji cywilów i lekarzy z Aleppo w ostatniej fazie oblężenia. Można odnieść wrażenie, że Nott praktycznie w pojedynkę zmusił światowe potęgi do przeprowadzenia ewakuacji.
Mimo tych wad książkę czyta się znakomicie. Zawiedzie ona czytelników szukających informacji o organizacji misji humanitarnych, bo autor prześlizguje się po tych tematach bardzo pobieżnie. Jednak w zamian otrzymujemy bardzo plastyczny obraz wprost z sali operacyjnej polowego szpitala. Dzięki temu widzimy całą grozę wojny i tragedię ludności cywilnej.