Rok temu zmieniłem pracę i zaprzyjaźniłem się z audiobookami. Co ma jedno do drugiego? Do tej pory czytałem w drodze do pracy papierowe książki, jako że jeździłem tramwajem. Moja nowa praca jest na tyle blisko mojego domu, że jazda komunikacją miejską po prostu mi się nie opłaca. Codziennie mam godzinny spacerek (pół godziny w jedną stronę), a czytanie książek podczas marszu bywa ryzykowne. Dlatego chcąc nie chcąc zwróciłem się ku audiobookom.
Legalne pozyskiwanie audibooków nie jest proste. W Polsce to dopiero raczkująca gałąź literatury o dość wysokim koszcie produkcji (lektor), co sprawia że kupowanie ich w księgarniach jest mało opłacalne. Na szczęście wrocławska biblioteka ma całkiem niezłą kolekcję, z której chętnie korzystam. Szukając po Internecie przypadkiem trafiłem na stronę organizacji LibriVox.
Celem LibriVox jest promocja literatury. Robią to w dość oryginalny sposób. Otóż biorą oni książki nie objęte już prawami autorskimi (w USA napisane przed 1923 r., wg europejskiego prawa od śmierci autora musi minąć 50 lat). Książki te nagrywają jako audiobooki na domowych komputerach, a następnie udostępniają w domenie publicznej całkowicie za darmo na librivox.org.
Społeczność jest angielskojęzyczna, więc większość książek jest angielskojęzycznych, ale można znaleźć literaturę także w innych językach, w tym po polsku. Co ciekawe jest też Sienkiewicz po angielsku 🙂
Niektóre książki nagrywane są przez jednego lektora, inne są zbiorowym wysiłkiem kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu osób, wówczas każdy lektor czyta jeden-dwa rozdziały. Każdy może przyłączyć się do społeczności i wziąć udział w nagrywaniu książek albo własnym solowym projekcie. Wystarczy zwykły domowy komputer, mikrofon za kilkadziesiąt złotych i darowe oprogramowanie do legalnego ściągnięcia z Internetu.
Jakość nagrań nie jest najgorsza, choć oczywiście różni lektorzy mają różne predyspozycje. Niektórzy mówią mniej wyraźnie, ale inni czytają nie gorzej od zawodowców. Czasami wyraźne różnice występują nawet w obrębie jednej powieści. Ja akurat słuchałem ściągniętego stamtąd „Frankensteina” w oryginale i niektóre rozdziały były znakomite, ale inne pozostawiały sporo do życzenia.
Zachęcam do przejrzenia przepastnego katalogu LibriVox, a może nawet do zgłoszenia się jako ochotnik. Znajdziecie tam właściwie całą klasykę literatury po angielsku i jest to świetny sposób na szlifowanie znajomości tego języka.
LibriVox ma też swojego odpowiednika w świecie e-booków. To Projekt Gutenberg, który zbiera w formie e-booków książki dostępne w publicznej domenie.